środa, 19 października 2016

October in Smoke cz.III

  Ostatni dzień October in Smoke, najbardziej stonerowej i psychodelicznej imprezy w Poznaniu, podczas której doświadczyć można było, na własnej skórze potężne riffy, wziąć udział w Indiańskich rytuałach i odbyć podróż, do najbardziej ukrytych zakamarków wszechświata.

  Jako pierwszy podczas niedzielnej edycji, zaprezentował się warszawski Minetaur, muzycznie chyba najbardziej wyróżniająca się kapela podczas całej edycji. Warszawska grupa to bardzo solidne, techniczne, szybkie i demonicznie, ciężkie metalowe granie. Zespół w swym dorobku ma, jak na razie wydaną w 2015 roku EPkę "We Take It Seriously", która swoją drogą jest genialna. Na tle polskich kapel death metalowych, tych z nie wielkim jak dotąd dorobkiem, Minetaur na prawdę się wyróżnia. Stworzyli niepowtarzalne brzmienie, co jest dość trudne w gatunku, jaki reprezentują. Warszawska formacja jest najlepszym przykładem, że death, jak i groove metal, to nie tylko blasty i przysłowiowe "darcie mordy", że z muzyki tej można wyciągnąć sporo i stworzyć coś swojego i niepowtarzalnego.





  Drugą kapelą podczas niedzielnego wieczoru była toruńska formacja, Diuna. Diuna, hmmm...szczerze się przyznam, że pierwszy raz mam problem ze scharakteryzowaniem i opisaniem, jakiegoś zespołu. I jest to ogromny plus dla chłopaków z Torunia! Oczywiście w ich muzyce dominują stonerowe klasyki, jak chociażby inspiracje czerpane z muzyki Kyuss, natomiast całościowo muzyka, jaką zaprezentowała Diuna, to ogromny muzyczny eksperyment i mix gatunków. Na początku to, co słyszałem ze sceny trochę, mnie irytowało, ale w tym przypadku im dalej w las, tym coraz lepiej. Diuna to ogromne bogactwo muzyczne, w swojej twórczości sięgają po wiele gatunków muzycznych, łączą je, inspirują się nimi, co w efekcie daje muzykę, jakiej ja jeszcze chyba nie słyszałem. Tym bardziej się cieszę, że mogłem usłyszeć ich na żywo i uczestniczyć w tym niesamowitym koncercie.





  October in Smoke zamykała grecka formacja Godsleep, która szturmem wchodzi na światową, stonerową scenę, dając do zrozumienia, że Grecja to nie tylko Planet of Zeus, czy 1000mods. Koncert greków to porządny, psychodeliczny stoner, momentami z cięższymi riffami i ostrzejszym graniem. Godsleep, jako kapela zamykająca cały cykl October in Smoke na pewno mnie nie rozczarowała, zagrali na najwyższym poziomie, jednak czegoś mi zabrakło. Sam nie potrafię powiedzieć czego, może to nie był mój dzień na muzykę Godslep, a może za bardzo zostałem w muzycznym świecie Diuny.


 


  Podsumowując całościowo October in Smoke, to z pewnością były trzy wieczory pełne stonera z najwyższej, światowej półki. Myślę, że każdy miłośnik psychodelików może czuć się usatysfakcjonowany. Cały cykl miał bardzo wyjątkowy klimat, nie tylko przez muzykę, ale przede wszystkim przez swój kameralny charakter, a co za tym idzie, bezpośredni kontakt z artystą. Ciężko jest wskazać, który z koncertów był "najlepszy", każdy był dla mnie wyjątkowy, niezwykły i zapadający w pamięć. Po tak dużej dawce dobrego grania ciężko będzie teraz wrócić, do szarej rzeczywistości, dlatego czekam na więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz